Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/707

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



III.

 Stary praktyk miał zbyt wiele nauki i doświadczenia, by mógł pod tem względem łudzić się.
 Zmiana w zdrowiu pani Rollin była coraz bardziej wyraźną i umysł zaciemniał się, pamięć zanikała.
 Uczynił jeszcze kilka pytań by przekonać się dokładnie o stopniu rozwoju anemii mózgowej i doszedł do wniosku, że pomimo zdarzających się chwil jasnych, myśli chorej były w ogóle zamglone.
 Opuszczając Henrykę dał znak jej córce, że pragnie z nią pomówić na osobności.
 — Chciałbym zobaczyć się z twym ojcem — rzekł do niej.
 Na pozór w żądaniu tem nie było nic dziwnego. Blanka jednak usłyszawszy je, rozpłakała się.
 — Więc matka moja bardzo chora? — zapytała.
 — Nie będę ukrywał przed tobą, że stan jej budzi we mnie obawę.
 — Traci pamięć?...
 — Tak. Należy pomyśleć o kuracyi systematycznej i dla tego właśnie chciałbym się zobaczyć z panem Rollinem.
 Przywołany lokaj oświadczył, że pana niema w domu i wróci dopiero za parę dni.
 — Przyjadę jutro rano, oświadczył lekarz i wyszedł.
 Blanka powróciła do matki.
 Smutne było teraz życie biednej dziewczyny.
 Zawsze samotna, zbolała, niewiedziała gdzie szukać pociechy i rady.
 Na ojca rachować nie mogła, wiedziała bowiem dobrze, jak jej nie lubił.
 Myśl niedalekiej już może katastrofy przejmowała ją przestrachem.
 Nie wiedząc co począć wysłała do księdza d’Areynes bilecik z powiadomieniem o stanie zdrowia matki oraz prośbą o radę.