Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/68

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

nadzieję, że za dni kilka znajdziemy sposobność do pozyskania czegoś lepszego, po nad tę nędzna kwotę kilko frankowa.



XI.

 Gilbert Rollin wahał się jeszcze.
 — Ależ, — odrzekł po chwili, wskazując końcem pióra nazwisko nakreślone na regestrze, — ten człowiek ma prawo upomnieć się o swój żołd, który dotąd nie został mu wypłaconym?
 Sierżant pochylił się nad papierem czytając:
 — Paweł Rivat.... dla czego on ma mieć prawo?
 — Jakto?... czy nie byt obecnym na ćwiczeniach?
 — Nie był.
 — To mnie mocno dziwi. Rivat, jest człowiekiem najbardziej punktualnym z całego oddziału.
 ~ Nie przeczę; dziś jednak poszedł na stacyę drogi żelaznej oczekiwać żony powracającej z prowincyi. Rzecz naturalna, iż jednocześnie na stacyi i na ćwiczeniach być nie mógł.
 — A jeśli mimo to o żołd się upomni?
 — No! w takim razie, ja z nim się rozmówię. Zresztą, jego przezacna małżonka, przywiozła z sobą na pewno kiesę wypchaną frankami, wracając od swej mamuni, obok czego Paweł w wolnych chwilach, zarabia w fabryce swego pryncypała. Przyznaję, że należy on do tej liczby obywateli, którzy na każde wezwanie gotowi stawić się na służbę ojczyźnie; pomimo to niebędąc obecnym na apelu, stracił tem samem prawo do otrzymania, pensyi. To wystaiczające.... Nie mamy się czego obawiać. Ja sam się z nim załatwię w tej sprawie.
 To mówiąc nikczemnik wyjął kilka, sztuk monety z płóciennego worka, jaki trzyma! w ręku.
 — Weź kapitanie, — rzekł, kładąc je na stole. —