Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/66

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

lin’owie małe mieszkanie, składające się z kuchenki i dwóch szczupłych pokoików, których okna wychodziły na podwórze.
 Kilka sprzętów, pozostałych, jak mówiliśmy, z minionej, lepszej przeszłości, stało pod niskim sufitem przysypanym dymem i kurzawą. Ściany mieszkania, pokrywało wypłowiałe papierowe obicie, miejscami poodzierane, a całkowicie prawie tłustemi zeszpecone plamami.
 Henryka, siedząc w sypialni przy stoliku oświetlonym lampą, naprawiała starą zużytą suknię. W przyległym pokoju Gilbert w mundurze gwardzisty, pisał przy stole zarzuconym papierami, na arkuszach, na których widniały kolumny nazwisk i cyfry.
 Były to obrachunki żołdu, wypłaconego gwardzistom z jego oddziału, wynoszącego franka pięćdziesiąt centymów na dobę, a ustanowionego dekretem Zarządu Gwardyi Narodowej.
 Obok Gilberta, pracującego przy świecy, stał nieruchomie mężczyzna trzymający w ręku worek z szarego płótna. Podobnie jak Gilbert, miał on na sobie uniform Gwardyi Narodowej, na rękach zaś munduru i czapce, wyszyte były oznaki, stopnia sierżanta płatnika.
 Ów dwudziesto kilko letni młodzieniec, wysokiego wzrostu, mimo, że można go było nazwać urodziwym, posiadał niesympatyczną fizyognomię. Jak mówią: „źle mu z oczu patrzało“. Te oczy o szarym blasku rzadko kiedy wprost przed siebie spoglądały. Nizkie czoło niknęło pod ciemnemi, gęstemi włosami, a nos orli o nozdrzach rozdętych, ruchomych, zachodził mu aż na zwierzchnią wargę. Ogół rysów twarzy, oznajmiał chytrość obłudą i wszelkie rodzaje złych popędów.
 Rollin, pochylony nad papierami z piórem w ręku, rachował cyfry.
 Nagle podniósł głowę.
 — Dziesięciu ludzi nie otrzymało żołdu, — zawołał, — powinieneś mi więc dać dla nich piętnaście franków.
 — Nigdy! — kapitanie.... — odrzekł sierżant zachrypłym głosem, widocznie z nadmiaru użycia alkoholu. — Niezapominaj o zawartych pomiędzy nami układach. Czy sądzisz, że będę ci dopomagał w utrzymywaniu rachunków, zużywał papier, pióra i atrament, nie licząc czasu, który wart naj-