Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/647

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

oświeć mnie, natchnij myślą, wskaż mi jak mam postępować i co mam uczynić?
 Tak na modlitwie gorącej spędziła czas długi i zdawało się jej, iż na prośbę swą otrzymała odpowiedź z nieba.
 Była zupełnie zdecydowaną, gdy powstała.
 — Idź w spokoju — szeptał jej jakiś głos wewnętrzny i zanieś kobiecie, którą ukochałaś pociechę. Pomimo, iż odejście twoje wydaje się nagannem, pobudki jego jednak są chwalebnemi... nikt ci nie weźmie za złe.
 Od tej chwili młoda infirmerka była przejętą tylko jedyną myślą: uciec z zakładu, a potem udać się do Paryża i połączyć z Joanną Rivat.
 Do wykonania niestety tego postanowienia stały na zawadzie trudności materyalne.
 Jak bowiem odbędzie tę podróż, posiadając zaledwie kilkanaście franków?
 Korzystając z chwil wolnych od obowiązków, Róża udała się na stacyę kolei żelaznej, gdzie z umieszczonego na ścianie w sali rozkładu jazdy dowiedziała się, iż przejazd z Blois do Paryża trzecią klasą kosztuje dwanaście franków.
 Biedaczka miała tylko jedenaście.
 Postanowiła dojechać jedynie do stacyi Juvisy, odległej od Paryża o dwanaście kilometrów i pozostałą drogę odbyć pieszo.
 Bilet do Juvisy kosztował tylko dziesięć franków siedemdziesiąt pięć centymów.
 Wybrała pociąg odchodzący o wpół do dziewiątej rano.
 Powróciła do przytułku, zdecydowawszy wykonać plan swój zaraz dnia następnego.
 Z obiadu swego odłożyła kawałek mięsa i chleba na dzień następny, poczem zawiązawszy w tłumoczek trochę bielizny i pomodliwszy się, udała się na spoczynek.
 Nazajutrz, wstawszy o zwykłej porze zrobiła porządek w sali do niej należącej, o wpół do ósmej zabrała ze swego pokoju tłomoczek i poszła na stacyę kolejową.
 Zaledwie miała czas wykupić bilet i wsiąść do wagonu, gdy pociąg ruszył w drogę.
 Teraz dopiero ogarnął ja strach.