Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/645

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

i ja, która przybyłam bez grosza prawie, mam dziś zaspokojone wszystkie potrzeby życia.
 „Ksiądz d’Areynes, o którym ci wspominałam, nie zdołał mi dopomódz w odnalezieniu dzieci, ponieważ na to potrzeba by cudu, ale stał się dla mnie żywym wcieleniem Opatrzności na ziemi.
 „Dzięki jemu, otrzymałam pozwolenie na sprzedaż drobnych przedmiotów przy drzwiach kościoła świętego Sulpicyusza, a osoby kupujące łączą częstokroć do ceny drobne datki pieniężne. Mam więc zapewnione schronienie i życie jakoś upływa, pomimo łez, jakie ronię w skrytości.
 „Ach! dla czego mnie wyleczono. Gdy byłam obłąkaną o niczem nie wiedziałam! Teraz mój smutek jest wieczny
 „Byłam jeszcze szczęśliwszą przy tobie, gdym patrzyła na ten twój uśmiech, na tę twarz twoją. O! jakże żałuję tych chwil bezpowrotnie minionych.
 „Ty masz przed sobą przyszłość pełną spokoju i pracy, w jakiej znajdziesz szczęście.
 „Mnie pozostaje życie wśród łez dopóki Bóg mnie nie wezwie do siebie.
 „Droga Różo! niezapominaj mamy Joanny i napisz do mnie me dziecię. Tak bym rada dowiedzieć się czegoś o tobie.

 „Kochaj mnie, jak ja cię kocham z całego serca, z całej duszy, tę któraby pragnęła być twoją matką, twoją prawdziwą matką“.

Joanna Rivat.

Ulica Féron Nr 6 w Paryżu.

 Róża ukończywszy czytanie, wybuchnęła łkaniem i na nowo okrywała list pocałunkami.