Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/599

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Znasz pewnie starą przypowieść: „Przeciw łotrowi, półtora łotra“. A więc we wspólnym naszym interesie kochany wicehrabio nie zmuszaj mnie ażebym był większym łotrem nad ciebie. Zrozumiałeś mnie sądzę?
 — W zupełności! — odparł były skazaniec, zdumiony tym szczytem bezczelnego egoizmu.
 — I przyznajesz?
 — Żeś jest silniejszym nademnie. Przewyższasz mnie o sto łokci, co najmniej!
 — Otóż ocenienie, z którego jestem dumny, a tem dumniejszy, że pochodzi ono z ust znawcy w sprawach tego rodzaju.
 — Powróćmy teraz do naszej rozmowy, na punkcie której niefortunnie mi przerwałeś przed chwilą, czego bądź co bądź nie żałuję, ponieważ to dało mi sposobność do ścisłego porozumienia się z tobą.
 — Słucham z natężoną uwagą — odrzekł de Grancey.
 — Otóż mam zamiar zrobić cię moim zięciem.
 — Ku czemu prowadzi cię powód...
 — Który odgadujesz, mam nadzieję.
 — Być może... Wolę wszelako ażebyś sam dał mi go poznać.
 — Dwieście tysięcy liwrów rocznej renty, o jakich ci mówiłem, podzielimy na połowę.
 — Panna Rollin posiada więc tą sumę.
 — Będzie ją posiadała, w razie śmierci swej matki po dojściu do pełnoletności, lub też w dniu swego małżeństwa.
 — Rozumiem!... a w obecnem położeniu, małżeństwo jest jedynym środkiem, któryby mógł przyśpieszyć posiadanie tego majątku.
 — Który to kapitał jest nienaruszalnym, nie ulegającym sprzedaży.
 — To źle! Ze stu jednakże tysięcy liwrów rocznej renty wyżyć i utrzymać się można.
 — Podoba ci się zatem ten interes?
 — Niewątpliwie! Pozwól mi tylko zrobić sobie parę uwag...
 — Oczekuję ich... Mów!
 — Piękne to są słowa: „Chce wydać za ciebie za mąż