Podobała mu się ta partya, nie zaniedbywał przeto niczego, co by mogło żywy ogień rozniecić w sercu dziewczyny i użył wszelkich sposobów wprawnego zdobywcy, aby udawać wielka, niepohamowaną miłość.
Oboje młodzi wkrótce porozumieli się z sobą, i wyznali wzajemnie, że niepodobna im żyć bez siebie.
Małżeństwo zatem zostało postanowionem. Trzeba była jednakże zyskać ku temu zezwolenie pana d’Areynes, stryja i opiekuna Henryki.
Gilbert Rollin chciał iść natychmiast do hrabiego Emanuela, aby przedstawić mu swą proźbę. Henryka oparła się temu.
Z salonowych wieści, dotyczących Gilberta, a chciwie przez nią zbieranych, dowiedziała się, że przeszłość jej wybranego była nadzwyczaj burzliwą.
Nie odstręczy o to jej bynajmniej, ale ze strony stryja mogło wywołać, całkiem przeciwne wrażenie. Co więcej, Gilbert niepochodził z arystokracyi, co mogło stać się również szkopułem trudnym do zwalczenia.
Obawiała się, ażeby pan d’Areynes nie odpowiedział odmownie na oświadczyny, do przyjęcia których sama by go naprzód nieprzygotowała.
— Pan znasz zdaje mi się, mego kuzyna Raula, wikarego z parafii świętego Ambrożego? — zapytała Gilberta.
— Obecnie, nie spotykamy się z sobą, lecz kiedyś, znaliśmy się dobrze, pobierając nauki razem, w pensyonacie.
— Otóż będzie trzeba ażeby on pośredniczył w naszej sprawie, u stryja.
— On? — zkąd!... dla czego?
— Ponieważ posiada wielki wpływ na hrabiego. Stryj nie postanawia nic ważniejszego bez jego porady. Raul jest