Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/526

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

  — O! luba narzeczono moja! — wołał młodzieniec oszołomiony miłością — czy zawsze tak myśleć będziesz?
  — Zawsze!
  — Cokolwiek bądź by nastąpiło?
  — Tak. Zresztą cóż mogłoby nastąpić takiego? Jakaż zapora mogłaby przeszkodzić naszemu związkowi? Wierz mi, iż nic w świecie nie zdoła zmienić mojego serca, nic nie jest w stanie złamać mej woli! Należę do ciebie Lucyanie, jak ty do mnie należysz teraz i na zawsze!
  Kernoël, pochwyciwszy ręce dziewczęcia, poniósł je do ust, mówiąc:
  — Wierzę ci!... i ufam!
  Dziesiąta uderzyła na bibliotecznym zegarze. Blanka powstała.
  — Godzina swobody, jaką nam udzieliła moja matka, upłynęła! — zaczęło dziewczę z uśmiechem. — Posłusznemi być trzeba. Rozejdźmy się... Do jutrzejszego zatem widzenia, mój ukochany.
  I podała czoło Lucyanowi, który na tem czystem dziewiczem czole złożył pierwszy pocałunek oblubieńca.

∗             ∗

  Wierny przyjętemu obowiązkowi, notaryusz rodziny d’Areynes’ów, przynosił Henryce Rollin niezbędne objaśnienia, wynikłe z przeprowadzonego przezeń śledztwa nad postępowaniem Gilberta, śledztwa bardzo potrzebnego, a wywołanego licznemi reklamacyami, wierzycieli, tajemniczo ostrzegawczemi listami dającemi poznać prawdę, w jej przerażającej ważności.
  Przyjąwszy zarząd i kierownictwo spadkowemi interesami po hrabi Emanuelu, zapewniającemi dochody jego synowicy, notaryusz paryzki czuwał po nad tem wszystkiem z ojcowską pieczołowitością.
  Korzystając, ze swobody działania, jaką mu nadawała otrzymana, plenipotencya, szczęśliwie poumieszczał pieniężne kapitały, powiększył dochody z dóbr ziemskich hrabiego przez