Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/524

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

dla niego z jej strony? Nie miał odwagi ni siły ukrywać dłużej swych uczuć przed nią i po raz pierwszy dozwolił przemówić swojemu sercu.



IX.

 — Blanko! — rzekł do dziewczęcia, powiadomionego przeczuciem, że usłyszy nareszcie od tak dawna oczekiwane wyrzeczenie. — Blanko!.. żyjąc dotąd bezustannie obok siebie, poznaliśmy się dobrze nawzajem...
 „Do obecnej chwili szanując moje obowiązki względem rodziny, jaka ufając w mój honor przypuściła mnie do ścisłej poufności, nakazywałem milczenie nadziejom przepełniającym me serce.
 „Do obecnej chwili nie śmiałem ci powiedzieć czego teraz zamilczeć nie mogę... Twoje łzy, te łzy, tak dla mnie drogie, jakie spłynęły z tych oczu na myśl o naszem rozłączeniu upoważniają mnie do przemówienia.
 „Kocham cię Blanko, nie już miłością brata, ale miłością narzeczonego!...
 Dziewczę słuchając tego wyznania z rozkosznym na ustach uśmiechem, przymknęło oczy szepcząc z cicha:
 — Lucyanie!...
 — Blanko! moja ty uwielbiana... powiedz, czy kochasz mnie tak, jak ja ciebie kocham? — mówił młodzieniec pochylony po nad nią i oddechem swoim dotykający prawie jej czoła.
 — Lucyanie!... Lucyanie! — powtarzała pod naciskiem szczęścia owładającego całą jej istotę.
 — Och! odpowiedz!... odpowiedz! — wołał z zapałem. — Czy kochasz mnie o tyle, ażeby mi zaprzysiądz, że do nikogo, jak tylko do mnie należeć będziesz? Że żadne z nas nie ukryje myśli o jakiej by drugie nie wiedziało?... Że