Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/50

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

nie, zręcznie obrane, ale przypuśćmy, że otrzymasz wolne przejście na terytoryach, gdzie oni są panami, nie zapominaj, że nie będziesz mógł korzystać z komunikacyj dróg żelaznych. A podróż jest długa z Paryża do Lotaryngii!
 — Będę szedł pieszo Wasza Eminencyo, a iść muszę, i muszę tam przybyć!
 Przez kilka sekund Arcybiskup siedział pogrążony w zadumie.
 — Czekaj! — zawołał nagle, — przyszła mi myśl pewna....
 — Czy wolno o nie zapytać?
 — Dziś wieczorem, mam się udać do Nuncyusza Papiezkiego, gdzie zbiorą się członkowie ciała dyplomatycznego obecni w Paryżu, ażeby się porozumieć co do środków, jakie przedsiewziąść należy, w razie, gdyby oblężenie stolicy nastąpiło. Celem tego zebrania, jest, zapewnienie praw i wolności ambasadorom i konsulatom, i zdaje się, że wyślą list zbiorowy do hrabiego Bismarka, żądając ułatwienia kuryerom w przejściu wiozącym depesze dla swoich monarchów, ze strony ciała dyplomatycznego. Gdyby tobie udzielono list taki, mógłbyś otrzymać od Żelaznego Kanclerza na mocy tegoż, list bezpieczeństwa, dozwalający udać ci się bez przeszkód do zamku Fenestranges.
 — Tak, Wasza Eminencyo.... Ale czy mi powierzą taki list?
 — Będę, chciał postarać się o to.
 — Och! — życie moje nie starczyłoby na okazanie wdzięczności. Kiedyż mógłbym wyjechać? Wszystko teraz od tego zależy. Mój stryj jest chorym niebezpiecznie, a śmierć nie czeka!...
 Arcybiskup wstał z krzesła.
 — Przyjdź jutro rano, — rzekł, — otrzymasz odpowiedź.
 — O której godzinie wolno mi się stawić?
 — Równo ze świtem, skoro ci na pośpiechu zależy.
 Proboszcz z wikarym, pożegnawszy Arcypasterza, wyszli oba razem.
 Przybywszy do siebie ksiądz d’Areynes, zastał Rajmunda Schloss oczekującego z obiadem. Za nic w świecie nie byłby o zasiadł do stołu przed powrotem synowca swojego pana.