Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/393

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ką specjalisty, kto wie, czy przy pomocy Bożej ten cud się nie spełni?
 — Jak ona prędko odesłaną zostanie?
 — Nie prędzej, jak za pięć lub sześć dni odparł dyrektor. Musimy uzyskać zezwolenie Rady zarządzającej publicznemi przytułkami, ona nam wskaże, gdzie chorą umieścić należy.
 — Wolno nam jednak będzie znać nazwę tego Przytułku? — zagadnął Rajmund.
 — Ma się rozumieć! Pozwól pan wszakże zapytać, czy jesteś pewien, że ta kobieta nazywa się Joanna Rivat?
 — Och! co do tego, nie mylę się, panie. Mimo zmienionych rysów twarzy i wyrytych na nich śladów cierpienia, poznałem ją natychmiast. Mylić się niemogę! Tak, to Joanna... Joanna Rivat!... Zresztą ksiądz d’Areynes zna ją dobrze, skoro tu przyjdzie jeśli pan pozwolisz, potwierdzi moje zeznanie.
 — Byłoby to, w rzeczy samej, bardzo pożądanem — odparł zarządzający. Dwa potwierdzenia mają więcej wartości niż jedno, mimo to wierzymy na teraz pańskiemu. Zechciej, moja siostro, zapisać w rubryce nazwisk Joannę Rivat i staraj się powiadomić o tem Wydział przyjmujący chorych.
 Rajmund zbliżył się powtórnie do łózka obłąkanej i ujął jedną z jej rąk, spoczywających na kołdrze.
 — Joanno! — zawołał, pragnąc obudzić wspomnienia w tym zamąconym umyśle. — Czy przypominasz sobie wojnę?
 Chora lekko się uśmiechnęła.
 — Przypominasz sobie? — powtórzył Rajmund.
 — Ach! niebo tak wysoko? Gdybyż tam wejść można? — odpowiedziała łagodnym bez dźwięku głosem.
 — Schloss opuścił zwolna ujętą jej rękę.
 — Skończona! — wyrzekł łzawo. — Nie rozumie! Sieroca dola! — dodał — ciężka dola tej nieszczęśliwej! Jestem na pańskie rozkazy — wyrzekł po chwili, zwracając się do dyrektora szpitala.
 — Prosiłbym o niektóre objaśnienia-odpowiedział tenże — dla uzupełnienia deklaracyi w rozpoznaniu tożsamości tej chorej. Racz pan pójść zemną do mego gabinetu.
 Wyszli obadwa, pożegnawszy siostrę Miłosierdzia,