Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/318

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

głosem. Prowadźcie mnie natychmiast do Wersalu, ponieważ tam sądzą i dokonywają rozstrzelania!
 Mówiąc to, myślał sobie:
 — Może w Wersalu zdarzy mi się sposobność uniknienia śmierci? Gdyby skazano mnie na deportacyę, żartuję sobie z tego! Wszak z tamtego powracają?
 — Zobaczymy! — odparł Duclot, drzwi otwierając i stając w nich na straży.—
 W drogę! zakomenderował Boulard.
 Wszyscy trzej zwrócili się w stronę pola, idąc ścieżynką prowadzącą nad rzekę, którą przepłynąwszy czółnem, udali się wraz z więźniem na stacyę drogi żelaznej, zkąd wsiedli na pierwszy pociąg odjeżdżający do Paryża.
 Duplat zamknąwszy się w sobie, popadł w głębokie milczenie.
 Żyć pragnął pomimo wszystkiego i układał w tajemnicy plan ucieczki, oczekując na sposobność ku temu.
 Próżna nadzieja! sposobność ta nie nastręczyła się wcale. Za przybyciem do Paryża został odprowadzony nie do Grand-Roquette, ale do więzienia w Mazas.
 Nazajutrz rano wraz z gromadą składającą się ze stu pięćdziesięciu kommunistów, pokrępowanych po dwóch i po trzech razem, Serwacy Duplat odstawionym został do Wersalu.
 Z pochyloną głową, a wściekłością w sercu, szedł, prowadzony przez dwa szeregi huzarów z karabinami w rękach. Oddział linjowych żołnierzy zamykał pochód, tworząc straż przednią i tylną.
 I owe stado tych prawdziwie nieczystych zwierząt, wlokło się zwolna, wznosząc tumany kurzu na drodze, wchodząc na wierzchołki wzgórz, spotniałe, jęczące. obsypywane w przejściu obelgami i naigrawaniem się przechodniów, o tyle pognębione obecnie, o ile byli bezczelnie nadętymi pychą, w czasach, gdy potrząsając czerwoną chorągwią, usiłowali Paryż poddalić.