List napisany, przez Gilberta Rollin do hrabiego Emmanuela d’Areynes. wrzuconym został jak mówiliśmy do pocztowej skrzynki w dniu 1 Czerwca.
Mimo, że obsługa na poczcie nie została jeszcze należycie zreorganizowaną, ten list powinien był przybyć do Fenestranges nazajutrz po wysłaniu go z Paryża.
Od czasu gdy Lotaryngja zabraną została częściowo przez Prusaków, mieszkańcy tej piękuej prowincyi, w pracy szukali zapomnienia klęsk i przebyłych boleści.
Otoczony troskliwą opieką, żyjąc w spokojnej i cichej atmosferze domowej stryj Henryki nie obawiał się nastąpienia powtórnego attaku. Złe, zostało stanowczo pokonanem i wszystko zdawało się wróżyć starcowi lata długiego życia.
Po pierwszem sparaliżowaniu, pozostało jedynie nerwowe rozdrażnienie i ogólny upadek sił, co w każdym razie niepokoiło doktora Pertuiset, odwiedzającego codziennie pana d’Areynes, bardziej jako przyjaciela niż lekarza.
— Mój dobry Piotrze — mawiał niekiedy Rajmund Schloss do starego lokaja — nie zdołamy przedłużyć życia hrabiemu inaczej jak pod warunkiem usuwania z przed niego wszelkich nagłych wzruszeń. To co pozwolił mi Bóg pierwotnie dokonać nie jestem pewien czyli bym potrafił zrobić powtórnie. Pomnijmy, że hrabia ma lat siedemdziesiąt pięć, a w tym wieku po pierwszym attaku paraliżu życie trzyma się prawie na włosku. Najmniejsze wstrząśnienie złamać je może! Od nas należy wytworzyć mu spokojną egzystencyę i niedopuścić aby jakikolwiek cios w niego uderzył.
Rzecz naturalna, iż obaj ci wierni słudzy wypełniali ściśle to wszystko, usuwając przed starcem wszelką sposobność do najlżejszych irytacyi. Postępowano z nim jak z wątłym chorobliwym dzieckiem.
Hrabia Emanuel na to się nie uskarżał. Żył spokojnie, w otoczeniu prawdziwie go kochających ludzi.