Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/202

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

zboża, Teatr Saint-Martin, wszystko to na raz płonęło, trzeszczało, zapadało się w gruzy!
 — Gęsty obłok czarnego dymu zawisł nad miastem.
 Co chwila wybuchały nowe ogniska, czerwone, iskrzące. Dachy załamywały się z trzaskiem przeraźliwym, działa zewsząd huczały, a kartacze zakreślając ogniste koła w powietrzu, rozpryskiwały się w tysiące iskier błyszczących na szkarłatnem niebie!
 Chrypliwie dysząca Kommuna, podobna do psa wściekłego, który przed śmiercią chce kąsać jeszcze, rozsiewała w stolicy rzeź, postrach i spustoszenie. Prusacy, patrząc na to z wyniosłości fortów śmieli się, że francuzi palą Paryż, jak oni spalili Saint-Cloud.
 Do jedenastego okręgu schroniły się szczątki potwornego rządu Kommuny, rządu, utworzonego z błota i krwi! Komitet, tak zwanego przez nich Ocalenia publicznego, urządził w merowstwie centrum dzikiego szalonego oporu, oporu zrozpaczonych, którzy widząc się zgubionymi przeczuwają, że łaski dla nich nie będzie!
 Wojska regularne musiały zgarniać na kupy trupów, ażeby cofnąć stoczenie ostatniej potyczki pod mury Paryża, gdzie Kommuna ostatecznie zdruzgotaną została.
 Kartacze spadały jak grad ognisty na ulice przebijając dachy domów, gdzie wybuchały, opróżniając je wewnątrz.
 Przerażeni mieszkańcy, chronili się do piwnic.
 W domu przy ulicy Servan zamieszkiwanym przez Gilberta Rollin i Henrykę pobyt stawał się niemożliwym, z przyczyny nagromadzonych kup drzewa i węgli, oraz starych barykad, stosów opróżnionych butelek, które oświetlały ponurym blaskiem płonące lampki naftowe.
 Ten dom, jak wiele innych, posiadał dwa rzędy piwnie, z których nie wszystkie były zajęte.
 Większa część lokatorów, powyjeżdżała z Paryża, oczekując stłumienia Kommuny.
 Gilbert, oszołomiony cierpieniem żony, która pierwsze bóle porodu uczuwać zaczęła, schronił się wraz z nią do piwnicy. Inni lokatorowie pouciekali do suteryn.
 Do tej piwnicy Rollin poznosił kołdry, poduszki, materace i ułożywszy na nich Henrykę, oczekiwał w niepokoju.