Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/135

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Zechciej przeczytać — rzekł.
 — Nie; ty sam przeczytaj ją nam.
 Przypominamy sobie rozporządzenia testamentowe hrabiego Emanuela, z jakich niektóre zmuszeni jesteśmy powtórzyć.
 — Usiądź że, księże wikary! — powtórzył Gilbert niecierpliwie. — Kopja wydaje mi się być długą.
 Ksiądz d’Areynes usiadł na krześle podanem sobie przez Henrykę, która zajęła miejsce obok niego, Gilbert stał naprzeciw.
 — „Mój testament“ zaczął wikary.
 „Ja hrabia Emanuel d’Areynes de Fenestranges, zdrów na umyśle choć cierpiący na ciele, kreślę tu ostatnią mą wolę.
 — To znaczy wolę swego ukochanego synowca przerwał szyderczo Gilbert.
 „Niniejszym aktem testamentowym — czytał dalej wikary — zapisuję mojej synowicy, Maryi Henryce z d’Areynes’ów, żonie Gilberta Rollin, zamieszkałej wraz z nim w Paryżu, użytkowanie z dochodów z nienaruszalnego ani ulegającego sprzedaży kapitału, w ilości czterech miljonów pięciuset tysięcy franków.
 Henryka wraz z mężem zamienili pomiędzy sobą spojrzenie.
 „W ruchomościach i nieruchomościach, jako też różnych walorach, których tytuły własności złożone są u mojego notaryusza pana Pinguet zamieszkałego w Paryżu przy ulicu Piramides Nr 18, przynoszących ogółem czystego dochodu, sto siedemdziesiąt tysięcy franków.
 — Sto siedemdziesiąt tysięcy franków renty? — przerwał — Gilbert.
 — Tak, mój kuzynie — odrzekł wikary. Taką jest ścisła cyfra majątku pana d’Areynes.
 — Cóż dalej? pytał niecierpliwe mąż Henryki.
 „Ten kapitał, nie ulegający sprzedaży ani mogący być naruszalnym w ilości czterech i pół miljonów, ma zostać zachowanym dla mającego się narodzić dziecka mojej synowicy Maryi Henryki Rollin, z domu d’Areynes.
 Blaskiem ponurym zaiskrzyło spojrzenie Gilberta.
 — Kapitał cztery i pół miljonów, dla mającego się narodzić dziecka? — zagadnął.