Page:Nałkowska - Książę.djvu/213

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
205
 
 

domu, zaczarowanego śpiewem drzew legiendowych, domu, gdzie ujrzeć będzie można i wziąć w siebie ten cud najdalszy, którego samo nieistnienia na ziemi pojmowanie daje już rozkosz większą, niżeli miłość — —

Siadamy do łodzi i płyniemy cicho po wodzie czarnej i świecącej. Z nieba opuszcza się na nasze upojone głowy cudna ciemność z aksamitu, olbrzymiemi, włochatemi łapami obejmuje nas, jak zwierzę łagodne, rozumne — —

Jestem szczęśliwa, jak wiatr, jak noc, jak natura — —

I wtedy pytam:

— Jerzy — Jerzy — czy to jeszcze jest życie?...