Page:Nałkowska - Książę.djvu/159

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
151
 
 

podobnych do cmentarzy. Przeżyłam to wszystko. I to przeżycie wytwarza właśnie ową nieskończoną dawność.

Zupełnie inna byłam wtedy, kiedy wzywałam Pana. Coś niedokończonego jeszcze było we mnie — i z Panem walcząc, może trochę ze sobą jeszcze walczyłam, z tym wszystkim mianowicie, co we mnie do Pana należało — co było we mnie ostatnim cieniem zapytania i pychy.

Dzisiaj — po przeżyciu — niema już we mnie takiego kąta duszy, w którymby się nie mieścił wszechświat. Niema już we mnie zapytania ani zaprzeczenia wiary — ponieważ wiem. Zrozumiałam czuciem — i myśl moja naprawdę teraz uklękła przed sercem, chociaż zawsze panią zimną i okrutną mu była. I dla tego wiem — i już nie wątpię.

Pan zrozumiał — prawda? — że teraz już nie może Pan być przy mnie. O ileż większe byłoby nasze oddalenie, gdyby Pan był blizko.

Bo wieki minęły już od czasu dawnego, kiedy kochałam Pana. Chodziłam wtedy po gankach zawrotnych reminiscencyjnego zamku i nad nizkie, ciemne równiny słałam wzrok. Chodziłam w sukni białej, z której spływające dołem sznurki pereł ślizgały mi się po palcach nagich stóp, jak morska piana. Chodziłam tęskna, urocza, fantastyczna — jak moje marzenie o sobie... Rozumie Pan, czemu tak piszę: oto dla tego, żeby Pan wiedział, ile pychy było w mojej miłości, ile siebie próżnej i miłej kochałam w Panu. By Pan wiedział, że kochałam w Panu to, jak Pan pojmował mnie, że kochałam