Page:Nałkowska - Książę.djvu/158

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



W odpowiedzi na to Zienowicz przysłał mi krótki list, w którym oświadczał, że przyjedzie natychmiast, jeżeli zgodzę się ujrzeć go takim, jakim był przedtym. Dla mnie mógłby „walczyć o Graal Święty, o grób Chrystusowy", ale wstręt w nim budzi ta brutalna walka o „sytość i wygodę“. „Któżby śmiał sięgnąć po Ciebie, wśród tłumu żyjąc, a nie w kastelu?“ pytał. Prosił, bym jak najprędzej napisała mu, czy pozwalam, aby przyjechał „taki“.

Na decyzję tę czekał długo. Szamotałam się wówczas rozpaczliwie w walce z sobą, pełna bolesności rozważałam przepaść odwieczną między indywidualistycznym kultem „ja“ i wielką społeczną religją. Wreszcie jednego smutnego wieczoru odpisałam mu tak:

Nie, miły Panie mój, nie... Inaczej wtedy, — bardzo już dawno — rozumieć chciałam przyjazd Pana —

Teraz już nie — — Powiedziałam: dawno — nie dla jakichś względów oderwanych. Powiedziałam zupełnie szczerze. Bo to było naprawdę: bardzo już dawno.

Minęło wiele dni, podobnych do nocy, i nocy,