Page:Nałkowska - Książę.djvu/157

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
149
 
 

wość nawrócenia. Więc raz jeszcze powtarzam słowa przyzwania. Dzisiaj już niewolno pozostawać bezkarnie tam, gdzie Pan jest. Czerwone zorze dalekie, krwawe łuny odbijać się będą w zwierciadlanej wodzie włoskiego jeziora.

Smutna jestem bardzo, gdy myślę o tym wszystkim. Serce mi zamarło od widoku męki i ofiary.

Dla tego nie posyłam Panu żadnego dobrego słowa, choćbym nawet miała utracić Pana po raz drugi... Wsłuchuję się w ostatni śpiew mej miłości — i trwoga mię zdejmuje. Żegnam.

Alicja.