Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/288

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
284
KORNEL MAKUSZYŃSKI

Wyjdź na ugory moich łąk,
Które są kwietne w księdze ksiąg.
Rzuć na nią kwiatów zeschłych pąk,
A potem wszystką siłą rąk,
Do piersi ciśnij księgę ksiąg,
Z rzezanych wydobytą skrzyń.
A potem w chmurze wspomnień płyń,
Kędy się złota chwieje łódź,
Płynąca w ciszy z dali w dal,
I gwiazdy, duszy mojej rzuć
W głębinę fal...
A potem na topiele jedż,
Kędy się moja rwała sieć,
Kędy łowiłem, rybak zły,
Z Chrystusem wespół złote sny...
Na głębie jedź, na głębie płyń,
Gdzie Chrystus płakał w męce mąk...
Z rzezanych skrzyń,
Z pomiędzy wstąg,
Wydobądź najsmutniejszą z ksiąg,
A potem z cudnych wołaj ócz,
Co w oczach legło snem i śni:
Słoneczność dni,
Minionych dni...
Tęsknocie dobrą dawszy dłoń,
Po mlecznych drogach włócz się... włócz...
Wspomnienia goń.