Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/282

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
278
KORNEL MAKUSZYŃSKI

I tylko rybak na rybaka woła;
Ktoś śpiewa cicho: Fischerin, du kleine...
W dali błędnego dojrzałem Anioła,
Który na pola schodzi urodzajne
I liczy, we mgle sinej cały siny,
Jakie Bóg w rok ten weźmie dziesięciny.

...Czytajmy... miłość za tłumacza będzie,
Cisza nam będzie z naszych ust kraść słowa.
Kwiaty wyrosną cudne jak na grzędzie
Z kart księgi cichej; słów nam się połowa
Utopi we łzach, a z łez się uprzędzie
Tęcza nad głowy nasze kolorowa.
Czytajmy... blask się pośród liter wije,
Jakby wśród kwiatów pełzające żmije.

Ktoś umarł w książce tej. Wśród kart jak w trumnie
Lśni dziwnie próchno słów i duszy próchno,
Która swój żywot wiodła zbyt rozumnie.
Odwróćmy kartę, bowiem trupy cuchną,
Choć wiodły żywot jako króle dumnie.
Prędzej, bo rymy nagle wszystkie głuchną,
Gawiedź ciekawa i wzrokiem mnie wierci,
A jam niewinien przecież jest tej śmierci.

Z bogactw żywota dusza ta umarła,
I z pragnień, które niespełnione, bolą,