Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/225

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
221
ROMEO I GIULIETTA

Śpią wszystkie waśnie i śpią wszystkie prawa.
Noc tylko jedna cyprysów ulicą
Włóczy się senna, od ros cudnych łzawa,
Letnią włóczędze świecąc błyskawicą,
Kiedy się zbłąka wśród róż. To nie ranek,
To róże płoną, zapatrzone w ganek...

Niechaj cyprysy ogród ten zarosną
Tak, by tu nigdy dzień nie wchodził dumny,
Senne świtania niech na zawsze posną,
Niech marmurowe zagasną kolumny,
W słońcu błyszczące. Trwaniem bezlitosną
Niechaj noc będzie, jakgdyby tu trumny
Już nasze stały po miłosnym skonie,
Jakby w podziemiach kościoła w Weronie.

Wszakże śmiertelne wszelkie jest kochanie
Zrodzone z nocy, nie z puharów wina
I z psotnych pieśni, które — nim dzień wstanie,
Goryczą dzieje nocy już wspomina;
Wszakże śmiertelne jest a dnia świtanie
Nie kończy męki, ale ją zaczyna.
A oto właśnie dnia sinawe pręgi
Chyłkiem wypełzły już na widnokręgi.

Więc głosem cichszym niźli szept przy skonie
Miłość niezmierną usta ci me prawią.