Rzucajcie o nie losy jak o boże szaty,
Bierzcie, klątwą zabiwszy mnie wprzód, — ludzie podli!
A taką mam nienawiść do was, że wam słowem
Nienawiści tej nazwać nie umiem, — szakale!
Bijcie w pierś!... Klątw wam brakło? — więc przekleństwem nowem,
Rozumna jest złość wasza, choć się targa w szale.
Psów wyjących gromado!... Na waszym widoku
Nie padnę przecie. Smierć ma dziś was nie ucieszy:
Oto stoi ma dusza, z cichą śmiercią w oku
I przeciw waszej wierze bluźni wciąż i grzeszy.
Nie wedrze się zbój podły w świat wizyami mglisty,
Nie będzie złoto snów mych waszych łap korzyścią,
Miłość dla was?!... Krzyż łotrów dla was jest za czysty,
A Chrystus was odkupi — chyba nienawiścią.
Rodzie zły!... Nieśmiertelny, bowiem śmierć się broni
Tknąć was dłońmi, któremi białe nosi dusze.
Śmierć wasza przyjdzie na was z waszych własnych dłoni,
Niegodni ginąć podli w gwiezdnej zawierusze.
Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/177
Jump to navigation
Jump to search
This page has been proofread.
173
TWARZĄ W TWARZ
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/sources/thumb/e/e7/Makuszy%C5%84ski_-_Po%C5%82%C3%B3w_gwiazd.djvu/page177-1024px-Makuszy%C5%84ski_-_Po%C5%82%C3%B3w_gwiazd.djvu.jpg)