Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/16

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



W tobie jest kłamstwo i w nim jest i we mnie,
Wieczyście było i wieczyście będzie.
Gdy ziarno siejesz, nie trudź się daremnie,
Albowiem kłamstwo zejdzie ci na grzędzie:
Kwiaty, kłamiące wonią i barw tęczą,
Tęczowem kłamstwem pracę pszczół uwiodą,
Kiedy się pszczoły pośród nich rozbrzęczą.
Dzwonieniem cisza kłamie ponad wodą,
Ofelie wabiąc wezgłowia pieszczotą,
Snem nieprzespanym i koroną złotą...

Choćbyś całował hostje tysiąc razy,
Kłamstwo ci świętość z bladych ust ukradnie,
Będzie wraz z tobą w górę toczyć głazy,
I razem z nimi na pierś ci upadnie.
Słońce słoneczność skłamie ci, albowiem
Kłamstwo się cieniem za tobą powlecze,
Żar na powieki padnie ci ołowiem
I spali w tobie wszystko, co człowiecze.
Dusza ci skłamie sny swe, ty zaś duszy
W dzień nieśmiertelność będziesz kłamał cudnie,