Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/148

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
144
KORNEL MAKUSZYŃSKI

O bracia moi!
Potrzebne jest słońce...
Kto słońcem kupczy, niech wstanie,
Rozwiąże sakwy swej końce
I słońcem pułap ustroi,
Bowiem jest świetne zebranie,
O, bracia moi!
Ty zaś, pijany wiecznie trubadurze,
Ruchem przecudnym wszystkim rzuć na głowy
Krwawiące róże...
Tyś chodził na gwiazd połowy,
Przeto każdemu daj gwiazd pełne dłonie,
I syp je garścią hojną
Na szaty i na skronie...

Kto z was jest malarz snów?
O, bracie!
Wymaluj pułap niebieski
Pełen anielskich głów,
I archanioły w szkarłacie.
Na ścianach maluj freski:
Winnicę na górskim stoku
Smiejącą się winogradem,
Niewiastę z ogniem w oku,
Z licem od wzruszeń bladem,
Która pragnąca nadaremnie woła,
Malowanego na stropie anioła...