Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/43

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Więc zanim się w przeszłości pogrąży mgławicach
Dzisiejszość, co nas jeszcze niewoli i nęka,
Na starą oto nutę najnowsza piosenka:
Ostatnia proklamacja na polskich ulicach.

„Obywatele! od pięciu miesięcy
Niecny się yankes panoszy w Warszawie,
Ojczyzna nasza bez jadła jest prawie,
Niesyty yankes zaś żąda wciąż więcej.

Na Zamku flaga powiewa gwiaździsta,
Osiadł Japończyk w pałacu Staszyca,
Wieczór się z loży Mesalką zachwyca,
My się kłócimy, a trzeci korzysta.

Angielski żołdak się rozparł w kawiarni,
Piou-piou zaś bony uwodzi Francuzki,
Herse dziś żąda miljonów za bluzki,
Jutro zaś mają Murzyni przyjść czarni.

Aż drży Warszawa od ciągłej muzyki,
Od świtu zamek kapelą poczyna,
To Paderewski dosiada pianina
I z „Manru“ motyw wygrywa wciąż dziki.

W Gnieźnie stanęły legjony z Kanady,
I przez dzień cały aż huczy uciecha;
W cichej stolicy świętego Wojciecha
Wydaje Lansing proszone obiady.


— 41 —