Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/35

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

A cóż, że książę Janusz Radziwiłł z Ołyki
Ojczyznę dziś w Berlinie przewraca na nice —
Za Szwedów był w Kiejdanach, za Niemców — w Ołyce,
I pisze pod dyktando „traitement polityki“.

A choćby wszystkich takich ministrów w koronie,
I Rudych Radziwiłłów, i chudychby, zniosła!
Lecz gdzież jest Zygmunt August? Augusty u wiosła,
I jeszcze trochę tego — a okręt zatonie.

Bo mełło się językiem, a teraz się skrupi,
I byle pruska świnia nas zeżre w tej kaszy,
Czem Maciek nad Maćkami Radziwiłł nas straszy.
A ja mu przyznam rację. A głupi, a głupi!





Wiersz ten napisany był wiosną 1918 r. Generał Muśnicki, z którym tutaj spotykamy się po raz pierwszy, jest w najlepszym gatunku polski „miles gloriosus“, przechodzący bez mrugnięcia powiek od legendowego, zgoła niehistorycznego brania w jassyr bolszewickich baszów do najrealniejszego w świecie ofiarowania bezcennego materjalu wojennego sprzymierzonym z Polską Teutonom.

Xiąże Maciej Radziwiłł niedługo występował w królewsko-polskim kabarecie: posądzony o knowania przeciwko dyrekcji, na progu zaledwie honorów i stanowisk, w pełni ambicji, usunął się ze sceny.



— 33 —