Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/34

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA



— Czas to już niedaleki. Jak niegdyś Czarniecki,
Przejdziem Wisłę i Wartę po pruskim zaborze,
I będziem Polakami, i zorza rozgorze,
I wyjdą nasi Żydzi z niewoli niemieckiej.

Po różnych radach stanu i różnych regentach,
Gdy jeszcze naszej Polsce dość siły zostanie,
Na szmugiel będą jeszcze towary wieźć tanie
Grohmany i Poznańscy na polskich okrętach.

O Polsko! — Jesteś pawiem i ludów papugą,
Adama Ronikiera masz w lśniącym ogonie,
Jak lew, Muśnicki leży oparty przy tronie,
I grozi wrogom Polski niemiecką maczugą.

A jeśli dechby poszedł od wnętrza niezdrowy,
I zadrżał Piotr Drzewiecki na setce swych stolców,
To nic! To tylko „Róża“ Katerli bez kolców,
A z tem da sobie radę Łączkowski-gajowy.

Pan premjer Kucharzewski po brzeskim traktacie
Historję robi Polski z swych smutnych historji,
I będzie może jutro nam chodził we glorji,
Najmilszy z dyplomatów przy słodkiej herbacie.

Krzyż niesiem sobie sami bez wielkiej obrazy,
Za chustę Weroniki — „Monitor“ nam chusta,
Rzeźwiącą wodą w oczy Steczkowski nam chlusta,
I Szymon nam pomaga nieść krzyż... Askenazy.


— 32 —