Hola! Gdy wino choć wpół niedopite,
Wara nam pętlę zaciskać na szyję,
Zresztą „historia magistra est vitae“
Mówił Lelewel. Joachim niech żyje!
Pisane niedługo po traktacie brzeskim, kiedy w polskiej ugodzie zaczęło się znowu prostować nieuleczalne natręctwo wyczekiwania po przedpokojach. Hrabia Adam Ronikier i xiąże Franciszek Radziwiłł, przysłowiowe „keko“ — wysłani zostali na zwiady do Berlina, skąd omal ze nie przywieźli niepodległości dziesięciopowiatowej i xięcia Joachima w królewsko-polskich gronostajach. Wtórował im, naprawiając „we Widniu“ niemiłe dla sfer tamtejszych wrażenie manifestacyj polskich — prezes ówczesny Koła Polskiego, Jan bar. Goetz-Okocimski, żeby się przypadkiem nie pomylił p. Fehrenbach, niemiecki Reichstagsabgeordnete centrowy, gdy mówił o polskim ogniu słomianym.
Pan Jan Kanty Steczkowski dochodzi w tym momencie do pierwszych partyj w królewsko-polskim kabarecie.
— 31 —