Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/29

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

OTWARCIE RADY STANU W WARSZAWIE



Na wieść o mającem nastąpić otwarciu Rady Stanu, Warszawa już od wczesnego ranka była na nogach. Członkowie Centrum Narodowego, Ligi Państwowości, Związku Budowy, chodzili z radości na głowie, co nie mało przyczyniło się do podniesienia odświętnego nastroju w mieście. Przez ulicę przeciągają co chwila mniejsze lub większe grupy pracy narodowej ze sztandarami lub bez, z pieśniami narodowemi na ustach. Oto idzie Związek Budowy Państwa Polskiego pod przewodnictwem bar. Zdzisława Heydla: parobcy gnają konie, woły i krowy tego światłego ziemianina. Związkowi śpiewają: „Szumny wiatr wionął po pustym stepie“. Dr. Baranowski prowadzi 5-ro dzieci radnego Natansona. Dzieci biją w tarabany i śpiewają: „Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę — będziem Polakami“. Oto ks. Chełmicki wyszedł z firmy „Aurelja“, w której powieszono jego portret obok Kościuszki i ks. Józefa. Czcigodny sekretarz generalny nuci „Ksiądz mi zakazował“. Oto wreszcie pan Grendyszyński, Czartkowski i wielu, wielu innych. Grupa ta śpiewa cienko. Zwartym szeregiem idą uczestnicy wypadków 1863 r. Za nimi uczestnicy nieszczęśliwych wypadków: pp.: Ilski, Koralewski etc. Mężowie ci mają na siedzeniach amarantowe kokardy z napisami: „Żywią nas i bronią". Kierujemy się w stronę Tow. Kredytowego Miejskiego, gdzie Rada Stanu postanowiła sobie zdobywać kredyt w społeczeństwie. Jesteśmy mile zdziwieni demokratycznym jej charakterem. Już we drzwiach wejściowych wita nas wielki transparent z napisem: „P. O. W." (Proszę Obuwie Wycierać). To owoc zabiegów p. Artura Śliwińskiego, który w ten sposób zdobył poważną koncesję na rzecz ugrupowań lewicowych. W tej właśnie chwili zajeżdża przed gmach Rady

— 27 —