Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/27

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

PAN POMORSKI



Gdyby nam niepodległość był Moskal darował,
Któżby pierwsze urzędy w tej Polsce zajmował?
Któżby był jak ta kura, co siadłszy na grzędę,
Powiada: „Ja chcę wyżej i na łbie ci siędę“,
I któżby był najlepszym Słowianinem-bratem,
Co dmie się przed pokłonem a kłania przed batem?
Ma ponoć pan Pomorski swe cnoty rolnicze,
Lecz takich ja oraczów ojczyźnie nie życzę
I myślę, że z tej gleby o wczesnej nam wiośnie
Nie zboże, chleb dające, lecz kąkol wyrośnie.
Choć glebę trza nawozić, lecz z Polską rzecz inna.
Bez mierzwy sama przez się obrodzić powinna,
I każdy gospodarkę zobaczy w tem marną,
Gdy rolnik dba o nawóz, a nie dba o ziarno.
Mój Boże! Gdybyż każdy, co myśli o sobie,
Że służy ku ojczyzny specjalnej ozdobie,
Że sam mu Napoleon z Bismarkiem wraz wzięty
Dostaje conajwyżej w połowie do pięty —
Każdemu gdyby z takich oddawać mospanów
Fotele senatorów, buławy hetmanów!...
A zresztą... pan Pomorski nie mylił się całkiem:
Kiep żołnierz, co nie myśli, by zostać... marszałkiem.
Paskiewicz Erywanskij Erywań zdobywał,
Od bitew Zabajkalskim się Dybicz nazywał,
Pan, panie Mikułowski, powiedzieć nie może,
Że stałeś się Pomorskim, zdobywszy... Pomorze.

— 25 —