Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/21

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

POWRÓT DO MARCHWACZA



Miała Polska hetmanów, mężów w wojnie bitnych,
Kanclerzów mądrych w radzie, pisarzów zaszczytnych,
I takich, co jej byli podporą i władzą —
Ma dzisiaj Polska takich, co o niej wciąż radzą.

O panie Niemojowski! Gdybyś w swym Marchwaczu siedział,
Niktby może o Tobie nawet i nie wiedział,
Dziś w kułak Ci sąsiedzi się śmieją w powiecie,
Marszałku, co bez laski chodziłeś po świecie!
Po parku Ci w Marchwaczu plądrują złodzieje,
Ekonom kradnie w śpichrzu, nietęgo chłop sieje,
I dziadek się uśmiecha z portretu w salonie, —
Koronny, chociaż jeszcze nie słychać o tronie!

........................

Przyjechał pan Marszałek jesiennym wieczorem,
Z powagą i godnością przywitał się z dworem,
Na starych swoich meblach się rozparł z rozkoszą,
A z landa mu raz po raz lokaje coś znoszą.
Pamiątki wy warszawskie! Drobiazgi prześliczne,
Urzędy i zaprzęgi, tytuły dziedziczne,
Obiady i kolacje i sesje i spory,
Homary prawie polskie, niemieckie — humory!
Miał przecież pan Marszałek i bóle i dreszcze,
Bez przykrej ich awersji nie wspomni dziś jeszcze:
Pamięta szlachcic polski, uprzejmym gdy tonem
Prowadził nieraz dyskurs lub spór z Natansonem.
A zresztą mniejsza o to! Toć nic nie obraża
Wojewody, że klepie łaskawie pachciarza,

— 19 —