Zimno Majowi, boć to styczeń przecie,
Ciepłym kożuchem odział się na grzbiecie,
Rozgrzej się, Maju — chociażby centralnie,
Bo ci Stadnicki „pater noster“ walnie.
Xiądz arcybiskup przystraja się godnie,
Ostatni radca szybko wciąga spodnie,
Śpieszy się wielce i mankietów szuka,
Bo już na zamku kukułeczka... kuka.
Parę zwrotek tej śpiewki, powstałej na kilka dni przed otwarciem Tymczasowej Rady Stanu w styczniu roku 1917 — wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Pan Michał Łempicki, w chwili, w której to się dzieje, jest jeszcze filarem austro-polskiej orientacji, waha się w swojej rosyjskiej xiądz arcybiskup Kakowski i udziela korespondentowi pism szwajcarskich, panu Edmundowi Privat, wyjaśnień, które są pierwszym jego krokiem po drodze z ulicy Miodowej na plac Zamkowy. Późniejsze polityczne. oblicze x. arcybiskupa, jako regenta, aczkolwiek doskonale znane, zbyt rychłemu uległo zapomnieniu. Narzekał na to w roku 1919 satyryk, pisząc:
„Zaszczyty i honory dziwnym chodzą torem,
Czasami człowiek płakać, czasem śmiać się chciałby,
Dostali kapelusze Kokowski z Dalborem:
Dlaczego kapelusze, a nie pikelhauby?“
Porucznik Juljusz German, autor milowej powieści „Noc gwiaździsta“, stanowi najklasyczniejszy okaz z gatunku tych Bayardów, o których jeden ze znakomitych humorystów powiedział, że „nawet na morzu znaleźliby jakąś kancelarję“.
— 15 —