Jump to content

Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/97

From Wikisource
This page has not been proofread.

— 79 —

Bo w ny skórze za judosza z piekła jego mniałe,
W karczmach nicht go nie rozumnioł, bo ju od Charbrowa,
Jakbe ucąn, sę zaczęna znowu szwabsko mowa.
W kożdy karczmnie bełe czorno malowane piece —
Więc sę dzewieł, bo jesz taciech nie widzoł na świece.
Gbure mniele tam gliniane szope i stodołe,
Chłope bełe tacie tłuste, jak kormnione wołe.
Ciej Czorlińsci do wse Wrzeszcza przeloz jak straszedło,
Tej tam prawie do pojenio wegąniale bedło.
Tak sę jego powerzasłe juńce, wołe, krowe,
Że zaczęne prędko fjugac bez płote i rowe.
Jeden juniec wroceł do dum jaż za sztere lata,
Porę bodaj mniało ucec na sąm kuniec swiata.
Wszęde mniele go za djobła, a nie za człowieka —
Ale gorszy szpos sę zdarzeł niedalek Oseka.
Tam beł prawie na manewrze wojska batalijąn —
Widząc bjesa mesloł major, że to Napolijąn.
Wojsku kozoł więc czymprędy w gore rejterowac,
A tej prociem niemu duże kanąne ścierowac.
Jak zaczęnie strzelać, pukać nymi kanąnami,
To jaż zemnia Czorlińsciemu drgała pod nogami.
Naroz kole swoji głowę czuł warczącą kulę,
Tej ze strachu westrod drodzi posadzeł cebulę.
Westchnąn w ony wieldzi trwodze do świętego Jąna,
Co go jemu na krzce świętym ksądz doł za patrąna.
Tej na szczesce lesą jamę uzdrzoł w blisci chojnie —
W tę sę wgrzeboł, be tam sedzec, jaż będze po wojnie.
Ale bjedok decht zaboczeł o swy końsci skorze,
Ta upadła mu na zemnię blisko prze otworze.

 7