— 75 —
Me Morcena Lutra zokon przejęnie od mniemcow,
Mowę jednak zachowale praojcow Słowieńcow,
Ale ninja! mowa naszo coroz barży dżinie,
Dzys ju le sę utrzemała w barzo małym klinie;
W czterech wsach le po kaszebsku mowią małe dzece,
Te są, okrąm Jizbic, Gace, Kłucie i Głowczece,
Starzy ledze po kaszebsku mowią jesz w Smołdzenie,
W obu Gornach, w Cecenowie, Łebie i Stujcenie;
Mowią też jesz po naszemu do koła Charbrowa —
Tam, ciej wemrzą oni starzy, zdzinie naszo mowa.
Czorlińsciemu jaż od żolu krajało sę serce,
W taci — rzek — to wa w tym kące jesta poniewierce!
Wierę Pąn Bog tu na waju przepusceł skoranie,
Żesta, dreche, wej przejęnie luterscie weznanie.
Me Kaszebe, co mnieszkąme w kraju nadwislańscim,
Mniedze rzeką Brdą a morzem, co je zowią gdańscim,
Zawde żesme bele wierni katolicci wierze,
Za to nąm też mowe ojcow Pąn Bog nie odbjerze.
Mniemce, choc kłe mają ostre, nigde nos nie zjedzą,
O tym oni ju od downa samni dobrze wiedzą.
Tej mu na to rebok Kąciel odrzek rozczulony:
— Drechu, jesz i rod Kabotkow nie będze zgubjony!
Ninja! on za ojcow wine cężko pokutuje,
Ale wieme, że sę Pąn Bog nad nami zlituje.
Za to, że wa, naszy braco, mu służele wiernie,
On Kabotkom bet i mowę wrocy mniłosernie.
U nos — jo cy, drechu, powiem — tacie je podanie,
Że wnet srodze mądry prorok u waju powstanie;
Ten do wiarę katolicci nazod nos nawrocy,