Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/85

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 67 —

Więc ruszele w imnię boscie szaseją do Słowna,
Koń bjeg z razu chutko, boc ju nie robjeł od downa.
Ale ciej tak ujechale ju dwie mnile blisko,
Naroz sewy dali nie mog, ustało konisko,
Więc Czarownik kozoł wszescim, be z pułkoszkow zlezle;
Nie słuchale redzy, bo sę jim sedzało niezle.
Szle tej piechty, le żyd Bartek jesz na saniach ostoł,
Bo ten zacząn lamęńtowac, że ogroszci dostoł.

Czorlińsci jedze w żedow bez słepsci krejs.

Koń bjeg stępią a sę ceszeł, że mnioł tero letko,
I tak szło choc mest pomału, jednak dobrze wszetko.
Ujechale ony noce kawałeczek łepsci,
Z rena mniele ju przed sobą gęsty borek słepsci.
Ciej za Słepsciem dobrą mnilę przejechale w knieją,
Tej przelecoł jim tam z boku zajek bez szaseją,
Szlachcec srodze sę przestraszeł: — Boże, rzek, skoranie!
Oboczyta, że co złego dzys sę nama stanie! —
Żede le sę usmniechałe, wiarę dac nie chcałe,
Żebe zajcie i jech necie ledząm szkodzec mniałe.
— Spamniętota! rzek Czorlińsci, cze wierzeta cze nie,
Jo wąm mowię, że nos czeko smutne pzeznaczenie! —
Ale potym wnet zaczęnie o czym jinszym mowę,
W objod mniele ju mniniętą dużą wies Dąbrowę.
Ale tero srodze wieldzie jech kłopote wzęne,
Bo tu nogle decht do reszte smniedze podzinęne.
Koń, choc bjedok sę zasodzeł z cały swoji sełe,
Nie mog z mola ruszec sani, choc dosc letcie bełe.