Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/73

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 55 —

Lajzer kozoł go popuscec, a tej krzeknąn: — Jere!
Wejle! wejle! ju wecygo gniady wszescie sztere!
Tu ju tero nic nie nado, ni lekarstwo, ni cud...
Kuń ten — waje, jakie szkode! kuń ten zdechnąn — is dut!
Tej Czorlińsci trąbi szkapie z ręci w prawe ucho,
Ale koń ju nic nie czuje, ani sę nie rucho,
Zacząn tero rozpoczając w głowie medytowac,
Jakbe choc drudziego konia prze żecu zachowac.
Kąsk pomesloł i z kubełciem po wodę poskoczeł —
Tej postawieł go przed szemlem i do pico roczeł.
Szemel chcewie wetknąn głowę do nego kubełka
I ją jednym duszciem wszetkę wepieł do zdzebełka.
Ale ledwie precz od niego kubeł odstawiele,
Tej mu jakbe sę zaczęno gotowac w gardzele —
Zacząn cężko kaszleć, chrapac i bez nozdrza dmuchac,
Żede usze so zatknęne, be tego nie słuchac.
Jeno Abram sę nie lękoł, jak drudzie źedzeska,
Le rozdzewieł szkapie merme i zazdrzoł do peska;
A ciej widzoł, że mo jęzek pianą obłożony,
— Ju forbaj z tym kuniem! krzeknąn, won je ochwecony!
Tej żyd Bartek naloz w kące skretą za koretem
Opołeczkę seczci dychtych okroszony żetem.
Zaro podoł ją szemlowi: — Jedz kuń! To dlo cebie!
Szemel jęzek jesz wecygo i w ny seczce grzebie —
Ale ju nie plożeł jemu więcy żoden futer,
Bo co jeno wząn do peska, wszetko wepluł ruter.
Mądry Abram widzy, co sę z bjednym koniem swięcy —