Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/69

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 51 —

— Ny! rzek Bartek, tako zgodę z prowde doch stanęna;
Ma jaż pąnu do Conowa w drogę so najęna. —
A cze doi on, nim z Kantrzena wiornąn, wama znanie,
— Mnie pytali dali — że ju sadac czas na sanie? —
— Ny! Wielmożny sądzę! rzekem, wrzeszczol doch i prosel,
Ale nąm zabrąniol jechac ten, co szable nosel. —
Ciej jesz na to wszetko swoja zlożeł żem przesęga,
Tej rozlożel sędza na stoi tako dużo ksęga!
I z ni czetol grubym głosem jacies paragrofe,
A tej uznol, że Czorlińsci decht je frej od sztrofe.
Jeno kozol, besme pyńdle rasz so pozabrale,
A tej do dum so czymprędzy z mniasta wenekale...
Czorlińsciego, ciej to uczuł, opusceła trwoga,
Westchnąn w dobry ju nadzeji głęboko do Boga.
Ale Bartka tej dozorca chutko precz odegnoł,
Jeno z druchem jesz ciwnięciem głowę sę pożegnoł.

Sąd, ale nie bosci, le mniemniecci.

Tej od okna więzeń odszed, pobujoł perzenę;
Ju bieł zygar na koscele dzewiątą godzenę.
Zacząn śpiewać więc godzyncie i szeptać pocerze,
Ale nogle czuje, jako za nim skrzepią dwierze.
Wchodzy klucznik i mu koże wszetko popakowac
I za sobą do sądowy sali postępowac.
Zlezle z trepów, rebok przodem, klucznik za nim w tele,
Chwilkę szle po dłudzim gąnku, wnet przed sędzą bele.
Sędza kozoł Czorlińsciemu zbliżec sę do stołu,
A tej zebroł jego akta wszescie do pospołu.