Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/54

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 36 —


Pani Czorlińsko płacze o chłopa i spiewo dzecku nad kolebką.

Ciej pąn szkolny przestoł czetac zrobjeło sę cecho...
Rzek tej: — Ja, to jemu jednak poszło srodze lechol —
A Czorlińsko jesz chwileczkę płacząco sedzała,
Potym kartę odebrała i ze stołka wstała.
Wierę razu nie mowieła; Panie Boże zapłać! —
Le zaczęna, jak w gorączce, cos do sebie paplać.
Chutko poszła do swy checze, wsześcim powiedzała,
Co sę w szkole o swym chłopie z kartę dowiedzała,
Tej sę słudzie i rebocie mocno zasmucele,
Łze so z oczy wecerale, głowę pozwiesele.
Mały Jąnek razem z nanką klękle przed obrazem
I zaczęni mowic pacerz, z nimi drudzy razem:
Proszą Boga, abe w pryze pąn nie umar z głodu,
Be powroceł z pełną furą, nie doch bez niewodu.
Ale pocerz ten wieręże trochę beł za głośny,
Bo Mareszce mały stoł sę w kolebce nieznośny:
Wej żabinka cencim głosem naroz zaskrzeczała —
Tej Czorlińsko chyże letko ją zakolebała.
To sę dzecku podobało, przestało sę gniewac,
A tej nanka mu zaczęna tak nad głowką spiewac:

Ziuziu, ziuziu, corulenku,
Zabjele cy ojca w renku,
Zabjele go ze drudzimi
Toporami żelaznymi.
A w Raduni krwawo woda,
Szkoda ojca, żeco szkoda!