— 33 —
I rzek do mnie po mniemniecku: — Niech le pąn dobrodzyj
Doch tak srodze sę nie gorzy, że mu mówię złodzyj;
Bo żes wasąn ukrod żedąm pyńdle jak i skore,
To sę zaro, bratku, wedo; jeno puc do fure!
I zanekoł mnie do sani... Zmniłowanie boście! —
Tam leżałe wszeście pyńdle i skore żedowście.
Wejle mnieche tu z klatami, tam wej skorcie z tchorzów,
A tam leżą weprawione skoreczcie z węgorzow;
Smuszkow cały pęk wegrzeboł, wreszce skorę z lesa
I rzek: — Czemu pąn z tym wsześcim włóczy sę do bjesa? —
Wnet na mniescu bełbem omgloł, ciejżem to oboczeł,
Bo jo o tech żydźciech pakach w pień żem mest zaboczeł
Tej odezwoł on sę: — Tero doch je dowiedzone,
Że to wszetko je gdzes jacims żedąm ukradzone!
Ale ciejm waszeca dostoł, ju nie uńdzesz kare,
Bo za tobą ju od downa szukają żandare.
Tej z pod poche wejąn ksążkę, com ją mnioł za dwierze
I oczami zacząn gonie po bjołym papierze:
— Wejle waszec tu je w gończech lestach opisany;
Czujle, jak w ty gruby knedze jes obmalowany:
— Tego co w Kantrzenie żedąm ukrod wszeście pacie,
Je, jak mowi oskarżenie, opisanie tacie:
— Mo przezwisko Jąn Czorlińści, stąnu szlachecciego,
A pochodzy ze wse Chmnielna, krejsu kartuściego.
— Ocze jasne mo, świecące, a na norce brode
Rosną jemu dwie brodowcie, jakbe dwie jagode,
— Munia jego je okrągło, kąseczk w szerz rozdęto,
Dolno warga je do przodku trochę wecygnięto.