Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/42

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 24 —

Więc żem tej ze sani skoczeł i ją scigoł w bjegu.
Ale duży wilk tej z lasa blisciego weskoczeł,
Jaż żem przeląk sę od strachu, ciejżem go oboczeł.
Ten z ni weżar cały futer, ostawieł le łate,
Bo bjes mesloł, że to jagnię, widząc owcze klate
Tej sę ze mnie weszczerzałe knope i łobuze:
— Pąn Czorlińsci przepieł czopkę, nie mo ni kapuze! —
To muszyta doch mnie przeznac, że to hańba beła,
Ciej tak szlachcec swieceł banią, jak łeso kobeła.
A mnie jeno cy tu kupce z bjede webawiele,
Bo to oni mnie tę nową kapuzę kupiele.
Oni jadą do Conowa, więc żem zboczeł z drodzi —
Chcołem kąseczk wej zarobić, jo szlachcec ubodzi.
Ale besta doch wiedzele, że służę ojczeznie,
Więc połowę dąm zorobku na klosztor w Koscerznie.
Ale jesz na co jinszego zdała sę ta droga:
Wejta, żedow jo nauczeł ładnie chwolec Boga!
Onech, co na słowa święte zawde bełe głuche,
Jo dębowym nym bicześciem dostoł tak do skruche,
Że ju tero krzescyjańską wiarę weznowają
I przed kożdą bożą męką nisko sę kłąniają... —
Tu mnie przerwoł pąn Dąbrowści: — Halt! ju tero dosec!
Ciej tak, tej jo muszę cebie, brateszku, przeprosec! —
Więc dej rękę i mest więcy nie gorz sę na naju,
Wiesz doch, że me sę powinnie trzemac obeczaju.
Le mojego tero, szlachta, słuchejta rozkazu!
Krzeknąc: Wiwat pąn Czorlińsci! Do trzecego razu! —
Tej no całe zgromadzenie kapuze pozdjęno,
I trze raze na czesc moją wiwat! wekrzeknęno.