— 22 —
Wszetko na nic — sedzę w klotce ze żedowską rzeszą.
Nie! taciego wstydu, żonko, nie żeczę nikomu,
Bo to beło rychtyk prociem sejmowego domu. —
Jo sę bojoł, be mnie braco szlachta nie poznale,
Ju sę bowiem moji bjedze z ocień przeglądale;
Wnet i na wies wechodzącą muszę bracą widzec —
Jak nie zaczną smnioc sę głośno i so z naju szydzec! —
Pąn Cichowści krzeknąn pierszy przed całą gromadą;
— Wejle, braco, co to żedow! dokąd oni jadą ? —
Pąn Zelewści ze Żornowca wrzosnąn: — Wejta, ledze!
— Tero z nama będze amen, naju zjedzą żedze! —
— Ma besma sę doch, ludkowie, letko tak nie dała! —
Odrzek na to filuternie z Klińcza pąn Gruchała.
Tej pąn Tempści z Kożeczkowa zacząn so mądrowac —
Ten jesz nadto sę odwożeł palcem nas rechowac:
— Jeden, dwa, trze, sztere, pięc, szesc — Jencie, co to chłopa!...
— Z nym, co mniechem je nakrety, będze cało kopa! —
Ta sromota decht do reszte zranieła mnie serce;
Ju nie chcołem ostac dłuży w taci poniewierce.
Więc gwołtownie chwytąm za mniech i go z głowę zdzerąm
Tej druchowi z Kożeczkowa groznie w ocze wzerąm:
— Wiesz te, bartku, — odezwię sę — chto to jo jem taci?
— Jo jem z Chmnielna pąn Czorlińści, a nie łata jaci! —
Tej mnie Tempści zaro poznoł a z nim wsześci drudzy...
— Ja, to prowda, to Czorlińści to nie żoden cudzy! —
— Ale wstedz sę ze żedami włoczec tak po swiece! —
Chtos tam mruknąn — Nie! tak nigde nie robią szlachcece. —