Jump to content

Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/27

From Wikisource
This page has not been proofread.

— 9 —

Jesz Czorlińsci podoł stołek, rzek: — Niechże so sadnie!
Boc tak stojec taci pani to nie barzo ładnie.
Usod sąm na stare gniozda, zaro prze komninku,
Spozdrzoł w kartę i ją czetoł prawie bez spoczynku:

Pąn szkolny czeto Czorlińsciego kartę. — Jak szlachcecowi baba bez drogę przelazła i jak mu wilk w kartuścim lese kapuzę zjod.

Moja Bosio nąmnilejszo! Żebe te wiedzała,
Com wetrzemoł od ny chwile, jak ma sę rozstała!
Co żem ju sę nafrasował i jak jesz sę truję,
A wieręże tak mnie przyńdze, że decht zbękretuję. —
Zaro ledwiem dnia pierszego, wejachoł za drożkę,
Djobłe babę mnie nasłałe na nieszczesną wrożkę,
Gwesno to beł z Łesy gore kawał czarownice,
Abo kaduk też sąmusiek obuty w spódnice.
Ta przelazła mnie bez drogę koniąm decht przed nosem;
Rychtyk tam, gdze sę zaczyno bor za onym wrzosem.
Szkapę ani rusz! nie chcałe posunąc sę z mniesco,
Tej żem zboczeł zaro z drodzi, bojąc sę nieszczesco,
Konie swoje żem scierowoł w prawą, gdze dąbrowa
I żem pędzeł w stronę Kartuz, mniast do Kożeczkowa.
Możesz wiedzec, że jo nie rod jachoł żem do Kartuz,
Bo tam mnieszko czopnik Szmulek, paskudny obdartus,
Co żem jemu przedoł łoni, ciej sę lęgłe gułe,
Kąseczk z fifem zamniast wełne zgrzebia i pakułe.
Te doch wiesz, że on objecoł, że to mnie zapłacy,
Że mnie jednak nigde w żecu fif ten nie zbogacy;
A on bodej z kadukami downo je na jedno,