Tej sę na to stary gormnistrz spytoł ji niesmniele:
— Ale czebe sę targowoł sztere jaż niedzele? —
— Na tym we sę — rzecze pani — mało le znajece!
Dzys jinaczy, jak przed laty, dzeje sę we swiece.
Prze roboce, to se spieszec, ale ciej hęńdlowac,
Tej ju trzeba mniec cierpliwosc, czasu nie żałować.
Na mojego jo sę spuszcząm, bo on doch nie głupi,
Oboczyta, że on wama dobry niewód kupi.
Bele jeno gdze go w karczmnie bufce nie okradle,
Abo w borach jaci zbujce w noce nie napadle.
Może koń mu gdze pod w drodze, lub jacie nieszczesce.
Boc be jednak kąsk za długo targował sę w mniesce.
I tak wjedno sę Czorlińsko troszczy i frasuje
I płacząco dnie i noce chłopa weczekuje.
Ale skorno jaci cudzy do wse człek zawito,
Zaro prosy go do sebie i o chłopa pyto;
Szotornika, chtoren z mniechem przeszed za łatami
I rzeznika, chtoren z mniasta przebeł za swyniami —
Chutko roczy do swy checze, plockami częstuje,
Cze gdze pana nie widzele, pilnie wepytuje.
Ale żoden nic niewiedzoł o nim ji powiedzec —
Tej zaczęna w swym kłopoce go jinaczy sledzec.
I wesłała wprost do Pucka jednego reboka,
Abe poszed wszęde szukać pana nieboroka.
Rebok poszed więc do Pucka, obszed wszeście krąme:
— Cze tu nie beł pąn Czorlińsci? — Tego me nie znąme! —