Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/156

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 138 —

A kulawy szed nieborok bez caluską drogę.
Pąn Czorlińsci, ciej do Kartuz przewłok nę bestyją.
Zaro sobie z nim zajachoł przed menażeryją
I go przedoł tam za małpę z ząmorsciego kraju —
A to djobeł beł kaszubsci z zęblewsciego gaju!

Srogo zemsta i powrot do Chmnielna.

Potym stanąn szlachcec z wozem przed czopniciem Szmulem,
Co to jego obdarowoł nym piecielnym mulem.
Sygnąn w cieszeń i kapuzę wejąn z ni przeklętą,
A tej chutko wszed do lode z pięscą zacesniętą.
Szmul so prawie przed zwiercadłem włose czesoł w brodze,
Mesląc sobie, gdze Czorlińsci błądzy dzys po drodze,
Ciej z przeklętą mucą uzdrzoł Czorlińsciego w progu,
Ledwie żyd mog z werzasnięco trzymac sę na nogu...
Woło: — Waj mir?! Woo powrocel? — A mo w muce jabel? —
— Hat em doch nich dem pakulnik? — Wierę won go zabjel?! —
— Jo cy dąm tu zaro jabel, te piecielny łeku! —
Rzek Czorlińsci ju kapuzę mając na poszeku...
Bez cę w pryze mnie trzemale conowsci pogonie!
Bez cę padłe mnie dwa konie, bez cęm straceł sanie!
Bez cę zdzinąn mnie w jezerze Bartek muj kochany!
Bez cę wisy żyd Czarownik cężko ukorany!
Bez cę sąmem ledwie marnie nie utonąn w morzu!
Bez cę djobłe mnie goniełe! — Mosz za to rakorzu!