Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/154

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 136 —

Muszołso więc szlachcec nając mnieszczańsciego gburka
Ten zajachoł wnet przed Szeltę w piękną brunech porę,
Zabroł resztę, ale muszoł woz wząc na rozworę,
Tej chcoł szlachcec, be strzedz secy, jechac z tą furmąnką,
A na drudzi mniele jechac sąsod z jego żonką.
Ale jednak nie dowierzoł panu Leszczyńsciemu,
Bojoł sę, be czasem w drodze nie zwiod żone jemu.
Więc go proseł, be mu oddoł woz razem z koniami,
A tej czuwoł sąm na drudzi forze nad secami.
Sąsod, wiedząc, o co chodzy, słuchoł ny nąmowe,
A za chwilę beło wszetko w drogę ju gotowe.
Jesz Czorlińsci po kołocze skoczeł do Mazurci,
A tej chyże wroceł nazod do czubaty forci.
Porwoł leccie, zacąn konie, głośno trzas batodziem
I odjachoł sobie z Pucka do dum z Panem Bodziem.

Czorlińsci chwyto djobła i przedaje go za małpę.

Szlachcec pędzy wjedno drybczą, że sę konie pocą,
Be przejechac prędzy do dum precz le jedze nocą.
Jeże drzemnie, zaro budzy Czorlińsko szlachceca,
Boc doch wie, że ji Mareszka z płaczem czeko ceca,
Bez przepodku sztere mnile mniele ju zrobjone,
Alec mnile na Kaszubach mają jesz ogone.
Jasny mniesąc sę w zęblewscim przeglądywoł błocę,
Ciej Czorlińsci tam przejeżdżoł prawie o pułnoce.
Tu obojga serca nogle wielgo cesnie trwoga,
Bo bez gęstą chojnę wjedno jech prowadzy droga.