Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/153

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 135 —

Bełe, jaciech sobie żeczeł, gęste jak i rzodcie,
Rzodciech webroł so na leszcze, gęstech tej na płotcie.
Na koszorcie i do matni trwalsze webroł sydła,
A tej słabszech i kąsk tańszech wząn na oba skrzydła.
Zacząn mnierzec je na sążnie. — Nicht be nie uwierzeł,
Że jaż dzesęc kopow sążni rebok so namnierzeł!
Ciej jesz zabroł pęk powrozow, tej za niewod wszetek
Mnioł zapłacec złotech tesąc i jesz jeden detek.
Wejta, wiele to rebaccie kosztują potrzebe!
Nie ma więc sę co dzewowac, że są drodzie rebe. —
Pąn Czorlińsci, ciej mnioł płacec taką dużą sąmę,
Rzek do Muże: — Jesz opuscysz, bratku, me sę znąme!
Muża na to: — Nie! nie mogę nic opuscec, chłopie!
Bo w tech jadrach srodze drodzie ruscie są konopie. —
Tej Czorlińsko ale sama w hęńdel sę wmnieszała
I przenąmni nego dętka jesz utargowała.
Chłop ji zbliżeł sę do Muże, gorsc mu podoł prawą,
Trzecy przecąn rycht trze raze i beł kuńc ze sprawą.

Szlachcec płacąc robjeł mninę, jak kot do masląnci,
Wierę grubo muszoł sygnąc ze szporkase żonci!
Żol mu beło tele detkow, wjedno wzdechoł: — Szkoda!
A jesz muszoł kupie litkup, bo ju tako moda.
Kupieł, abe nowe sece mu przyniesłe szczesce,
Halbę wina, co kosztuje fynigow trzedzesce.
Ciej Czorlińsko nego wina cieliszk w gębę wzęna,
Tej sę po nim jaż trze raze słodko obliznęna.

Ciej ne sece pakowale na woz puccie draszcie,
Rzekle, że sę zmniescy wszetko, boc to jeno fraszcie!
Ale choc ju woz czubaty, jesz tam leży forka,