Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/150

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 132 —

Bo są taci, co to wszetko do dzys pamniętają:

— Tam z Oksewio, gdze nen koscołna wesoci górze,
Patrzoł downi wieldzi ząmek na dalecie morze,

Ten ksężniczci w młodym wieku ciedes beł włosnoscą,
Co słenęna dalek, szerok mocą i pięknoscą.

Kożdy okręt sama z morzo dwigła so na remnię,
A w zopaskach, chocbe djobła, rznęna buch! o zemnię.

Le nie mogła na ożenek dobrac so panica,
Prociem ni beł bowiem kożdy chłop, jak rękawica.

Z tacim jeno weznie zdanie i piersconek zmnieni,
Co ją mocą przezwecęży w ceskaniu kamnieni.

Tej przejachoł w sztere konie jacis młody grofik,
Co ju downo kadukowi oddoł cerogrofik.

Z tym więc zaro swoji moce dwoje probowali —
Ona kamniń swuj cesnęna cały kawał dali.

Tej ju więcy z nim nie chcała sprawę mniec ksężniczka
I natechmniast wenekała z dwora precz paniczka.

Grof odjachoł so z kobjołką do dum w wieldzim gorzu,
Zakląn... i puł gore z ząmciem zatonęno w morzu. —

Tu sę kuńczy, mowi staruszk, moja powiesc wszetka,
Tero proszę, panie szlachcec, za mą godkę dętka. —
Ale szlachcec sę wemowieł, że dzys nie mo drobnech,
A ju wiele darmo słuchoł powiostkow podobnech.
Rzek i poszed sobie dali, a dzad za nim woło:
— Jo żem mesloł że to bogocz, a to łata goło. —