Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/149

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 131 —

Jes noweższym mym dmuchoczem i kalkulatorem!
Pąn Czorlińsci z wielgą przejąn urząd nen pokorą
I tobaci mu na rękę wsepol mniorkę sporą —
Jaż sę od ni organisce zakrąceło w głowie —
Cichnąn... Szlachcec tej powiedzoł: — Dejże, Boże, zdrowie! —
Potym mowieł perswadując panu organisce,
Że mo jego w tym urzędze jeno mniec na lisce;
Bo nie może doch w Oliwie ostać bez czas wszetek,
Więc le czasem z tego zrobic będze mog użetek;
Ale zawde, ciej w Oliwie będze gdze przepodciem,
Chce bec jako kalkulator prze dymaniu przodciem. —
Organista mu obrozek podoł na podarek,
Co beł na nim malowany piękny — swięty Marek.

O mocny ksężniczce na oksewscim ząmku.

Tej pożegnoł sę Czorlińsci z panem bakalorzem
I ze swojim towarzeszem braceszciem kwestorzem.
Braceszk doł mu mądrą radę i pobłogosławieł,
A tej dali pąn Czorlińsci w drogę sę weprawieł,
Szed bez Copot, gdze sę szlachta kąpie w morsci wodze
Tej za Kacciem dwa kamninie uzdrzołdecht prze drodze;
Tacie duże, jakbe z gorow oderwane skałe,
Wesok z zemni wezerołe czube jech omszałe,
Szlachcec jidze do kamniniow i sę jim przezero,
Tej spostrzego dzada, co sę na jednym opiero,
Mowcesz, dziodku, zkąd sę wzęne te kamninie duże?
Dzodek rzecze: — Zaro panu szlachcecowi służę;
Powiem panu, co tu ledze o niech powiodają,