Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/144

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 126 —

Szlachcec wjedno prze swech mscewech meslach pozostaje.
Ale jednak nad grzeszniciem braceszk sę zlitowoł
I świętego mu Franceszka posek podarowoł.
Z tym sąmusek szatąn, rzecze, nie może cy szkodzec;
Na nim możesz so kożdego djobła za kark wodzec. —
Tej go zacząn oprowadzac braceszk po koscele,
W chtornym pięknech je ołtorzow i chorągwiow wiele.
Z piętnostuma mu mniechami pokozoł organe
I obraze, co koscoła ozdobjają scane.

Prze ołtorzu wieldzim wiszą tam na scanie w gorze
Na potretach klosztornego tumu fuńdatorze.
Mniedze nimi pięc kaszubsciech ksążąt wizerąncie,
Chtorni dale też na klosztor duże podarąncie.
Braceszk uczy Czorlińsciego, jacie to potrete,
Widząc, że on wstecz mo w one swoje ocze wrete.

— Czy ksążęta naszy, rzecze, za pamnięce downy
Mniele w Gdańsku nad Radunią ząmek swuj worowny.
Od samego Słepska całe beło jech Pomorze,
A le często po kaszubsku w swym godale dworze.
Nen Subisłow, co tak na nos patrzy z wesokosce,
Doł sę okrzcec w roku tesąc sto i cilkanosce.
Będąc odtąd Jezusowi nowiernieszym sługą,
Spłodzeł senow Subisłowa i dzelnego Mszczuga.

Mszczug, co wej je obleczony, jak ciej krol w sobole,
Zbjeł Rusenow na Kujowach, gdze mozgawscie pole.
Prze nim jego brat rodzony, nasz Subisłow Wtóry,
Co beł więcy do pocerza, jak do szable skory.
Obok widzysz Mszczugasena, ksęca Świętopełka,